zielony błysk
zielone oczy paraliżują świetlistym kolorem
plakat Fangora olśniewa blaskiem
jawa czy sen
te oczy palą jak płomień
z dłoni wysuwają się płytki
bladoróżowe z połyskiem
poszatkowane w romby
odurzona kolorem jak w kalejdoskopie
czuję na ramieniu kosmaty ogon
jestem na progu piekielnej komnaty
czy pochłonie mnie za chwilę żar
czarna masa zostawiła ślady
na ramieniu mignęła jak meteor
smagnęła wąsami po twarzy
zniknęła jak martwy punkt
płacz małego dziecka
kwili niemowlę pozostawione
o chłodzie i głodzie
kocica szuka partnera
w marcowe idy instynktownie
wskoczyła susem na intruza
zlizała zastygłe krople
o cierpkim smaku
oblizała ze smakiem
ślady po winnej uczcie
spadła na cztery łapy
rażona krzykiem
swojskie mruczando
zabrzmiało silnym głosem
znalazła miejsce u boku druha
o jedwabistej sierści jak szron na gałązkach
dwa dopełniające kolory czerń i biel
biologia szarpie wnętrznościami
instynkt przetrwania
niepokonana moc
trzy małe kulki na schodkach
tulą się do siebie czekają na uścisk
matka jeszcze nie wróciła z polowania
mleczko na spodeczkach
szarobury rozbójnik niezdarnie
stara się pokonać stopień
nie potrafi czmychnąć z wdziękiem
czy przygarnie go ludzka dłoń
zadomowi się w nowej siedzibie
Bożena Joanna
styczeń 2023