Nie znajomy.
W duszy o jedno prosił
By uchylił się nieba kawałek
I choć szczyptą radości posypał
Spełniły się jego błagania
Serce ogrzało się słońca promieniami
Kwiaty zaczęły pachnieć znów
Dni stały się dłuższe a noce weselsze
Cieszyć się mu przyszło nie długo
Niebo spowijało się chmurami
Które słońca blask przykrywały
Choć przebłyski pojawiały się
Bał się – smutek odczuwał coraz większy
Czuł wartość chwil krótkich słonecznych
Tkwił w chwili krótkiej poprzedzonej bólem
Słońca przebłysk i bólu powrót
Odwróciło się niebo od niego
Odejść musiał bo wiedział
Chmur rozganiać nie miał kto
Spadł do ciemności
Tej miłości….