Seans
w moje progi treść twoją
rozgość się, napij wody
dodaj coś do okna, na parapet
odstaw szklankę może
albo dolej sobie soku
i przesuwaj metry w rurce
po sam sufit do żarówki
oczy czyjeś wklęsłe zobacz
już przyszedłem, teraz
jestem znakiem zapytania
iksem wielkim
dam ci wszystko za nic
niczym dżin z butelki
tonic, lecz bez cytryny
i podam też na tacy
krater snów porośnięty
ostropestem i kruchym
ciastkiem przykryte usta
w pobliskiej wsi, przypomnisz
sobie bukiet bujnych gałęzi
latem, nad rzeką, w tętnicy
wir nieokiełznanego natchnienia
pragnienie słońca w zenicie
na piasku twarzy twojej
powoli wzdycha moja łza
i w twojej myśli się unosi
a potem znika, znowu
zostaje tylko piach
jakież błędy czasu są bujne
do "niechcenia" wspaniałe drzwi
nie ma czegoś takiego, jak "źle"
to strach sobie wymyślił, ja, nie