reanimowałam zaduszone powietrze
i otarłam się o głupią przypadkowość
jaką była śmierć
ochłodziła moje ciało a jej zimny oddech
dał mi namiastkę nekrofilskiej bezwładności
bałam się rozczarowania czy może samotności
dlatego wróciłam
niesmak i rozhisteryzowany umysł
pozostał po tej dziwnej podróży
pożegnanie i powrót zza światów
przed siebie
gdzie jeszcze trwała stypa
spacer po ciemnościach
powoli się rozpływał
a ja zanurzona do połowy w blackoucie
niczym mucha w kałamarzu szukałam wyjścia