X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

Tajemne drzwi... 1/2 z (15)

Wiersz Miesiąca 0
groteska
2024-01-16 21:28
Lekko przekoloryzowana /kryminalna/ historia, spontaniczna i zmyślona. Postacie? Są moją fantazją po drugiej stronie lustra...

Głowa ciążyła po przedawkowaniu alkoholu, jednak zwlokłem się z sofy i podszedłem do okna. Murka uparcie szczekała i podskakiwała pod drzwiami. Próbowała je otworzyć. Przez okno zobaczyłem migające niebieskie światła kogutów radiowozu i karetki. Po chwili rozległ się przeraźliwy sygnał erki. Pewnie jakiś wypadek – pomyślałem. Krzyknąłem na wilczycę i położyłem się tym razem do łóżka.
Promienie słońca przedostające się przez szczeliny zasłon nie pozwoliły spać… do tego jeszcze pragnienie wody. Zegar tykał, było parę minut po dziesiątej. Usiadłem na łóżku i poczułem przerażający ból w skroniach.
– O człowieku! – jęknąłem żałośnie. – Chyba trzeba będzie wspomóc się jakimiś medykamentami.
Sunąłem powoli w stronę kuchni, kiedy usłyszałem dźwięk telefonu, zawróciłem w poszukiwaniu aparatu, jednak po chwili zapanowała cisza. Machnąłem ręką i znalazłem się wreszcie w upragnionym miejscu. Mineralna prosto z butelki i aromat mocnej, słodkiej kawy częściowo postawiły mnie na nogi. W międzyczasie zażyłem musującą mieszankę. Usiadłem w fotelu i zadzwoniłem do Oleńki.
– Halo! – usłyszałem cienki głosik. – Tomaszu, co się z tobą dzieje? – zapytała.
– To ja mogę, o to samo zapytać ciebie?
– Niegrzeczny – rzuciła. – To, co umawiamy się na sobotę o dziewiątej trzydzieści? Będę przy Królewskiej. Jeśli chodzi o niedzielę, nie wchodzi w grę.
– Nie mogę się doczekać – odpowiedziałem.
– To do zobaczenia!
Co robić w taki słoneczny dzień – pomyślałem. Trzeba coś przekąsić, więc otworzyłem lodówkę, ale na sam widok jajek ułożonych na drzwiach zrobiło mi się niedobrze. Wyszedłem na taras i wsunąłem tyłek w fotel. Zapaliłem papierosa i nagle przede mną jak spod ziemi wyrosła Marianna.
– Matko Boska! – krzyknąłem. – Czy ty się kiedyś nauczysz pukać? – zapytałem bezsensownie.
– Tomaszku, a widzisz tutaj jakieś drzwi? – Roześmiała się. – Przyniosłam śniadanie, bo na pewno nic nie jadłeś. – Postawiła przede mną parującą jajecznicę.
Pokręciłem głową i natychmiast pobiegłem do toalety. Zwróciłem całą kolację i hektolitry alkoholu. Przemyłem twarz lodowatą wodą i przyjrzałem się swojemu odbiciu w lustrze. Nie było tak wcale źle z moją fizys. Wróciłem na taras.
– Lepiej? – zapytała Marianna.
– To chyba spadek ciśnienia.
– Tak, na pewno – wybuchła śmiechem, podsuwając kubek z zieloną herbatą. Jej zapach spowodował u mnie ssanie w żołądku. Spałaszowałem całą jajecznicę i mogłem powiedzieć, że było już dobrze ze mną.
– A gdzie jest Murka? – zapytała.
Rozglądałem się po ogrodzie i rzeczywiście nigdzie jej nie było.
– Murka! – zawołałem. Cisza, a kiedy zagwizdałem usłyszeliśmy głuche szczekanie jakby ze studni.
– Wiem! – krzyknęła Marianna. – Pewnie zamknęłam ją w piwnicy – oznajmiła spokojnie, po czym zniknęła w salonie.
Najpierw przybiegła wilczyca, a za nią przydreptała babcia. Zapaliłem papierosa mocno zaciągając się i nie odwracając wzroku od jej twarzy zapytałem:
– Czekam na wyjaśnienia?
– Wiesz, jakby ci to powiedzieć… już dawno chciałam – plątała się w słowach.
– Powiedz wreszcie całą prawdę! – krzyknąłem.
– Bo z twojej piwnicy istnieje tajne przejście do mojej – wyrzuciła jednym tchem z siebie i odetchnęła z ulgą.
– No, nie! Zaraz mnie szlag trafi – wybuchnąłem, by po chwili spokojnie powiedzieć:
– Wiedziałem od dawna, że twoje nagłe najścia mają jakieś tajemne i ciemne strony.
Złapałem ją za ręce i pociągnąłem w stronę piwnicy.
– Tomaszu, to było wtedy, jak cię podejrzewano, że działasz wspólnie z barmanem – popatrzyła na mnie. – Wtedy też pozakładano podsłuchy. Mieliśmy ciebie jak na widelcu. Po przesłuchaniu zlikwidowano pluskwy, ale tajemne drzwi pozostały. Mieliśmy już wobec ciebie inne plany.
– Marianno, ja cię kiedyś uduszę – oznajmiłem groźnie. – Czy nie uważasz, że mógłbym was oskarżyć o inwigilację?
– Tomaszu, nie bądź śmieszny. – Roześmiała się i pociągnęła ręką do siebie jedną półkę z nalewkami babki Sydoni, za nią ukazał się wąski długi korytarz, a na końcu drzwi, za którymi ujrzałem piwnicę Marianny.
Wróciliśmy na taras, aby dokończyć herbatę.
– Pojutrze idę z Oleńką na wystawę i Antoni pozostawił wytyczne dla mnie – zagadnąłem. – Tartak, czy coś ci to mówi?
Uśmiechnęła się i rzuciła:
– Już niedługo i wszystko będzie jasne. Rozmawiałam z Lemańskim i wiem, że śledztwo zbliża się ku końcowi i… – nie dokończyła, bo zadzwonił jej telefon. – Halo, co tam, Krzysztofie? – spytała. – Co! – krzyknęła. – Lodzia nie żyje. Jak to się stało? – Słuchała chwilę… – To sukinsyny! – krzyknęła, a po policzkach popłynęły łzy.
Przytuliłem ją.
– Dzisiaj w nocy – zaczęła – tutaj na Królewskiej, niedaleko naszych domów została potrącona przez samochód – mówiła. – Sprawca zbiegł. Przed chwilą zmarła w szpitalu.
– Wiem, Marianno, kiedy to się stało – wydusiłem. – Murka szczekała, wstałem i widziałem przez okno, jak odjeżdżała karetka.
Sygnał wiadomości w telefonie Marianny przerwał rozmowę.
– Słuchaj! – odczytała wiadomość. – Pomyłka, Lodzia żyje, to było chwilowe załamanie. Lekarze walczą o życie, ale jest nadzieja. Do mediów poszła notka, że zmarła i niech tak zostanie. Was też proszę o milczenie w tej sprawie. Pozdrawiam, Krzysztof.
Poczułem ulgę i miałem ochotę krzyczeć, jednak coś mnie zastanawiało.
– Co, do cholery, ona robiła w nocy na Królewskiej? – zapytałem.
– Właśnie – przytaknęła Marianna. – Co chciała nam przekazać? Przecież Antoni wynajął jej mieszkanie na Ruczaju – zakomunikowała. – A to na drugim końcu Krakowa. Muszę się spotkać jeszcze dziś z nim – oświadczyła.
Wyszła, a ja próbowałem rozwikłać zagadkę. Wziąłem prysznic i pomyślałem, że wieczorem wybiorę się „Pod Papugi”, aby sprawdzić, co słychać u Szymona. Jednak wcześniej zajmę się zielonymi aktami. Z zamyślenia wyrwał mnie telefon od sąsiadki. Zapraszała na siedemnastą do siebie. Będzie też Antoni. Wziąłem teczkę i z niepokojem otworzyłem. Zagłębiałem się w dokumentach i poznawałem arkana sprawy pod kryptonimem „Tartak”. Mój pseudonim „Morwa” nawet przypadł mi do gustu. Byłem tak pogrążony, że nie zauważyłem, kiedy wybiła siedemnasta.
Po wejściu na posesję Marianny, Murka pobiegła jak szalona w ogród.
– Dziwne – zawołała Ewa, witając się ze mną. – Nigdy tak się nie zachowywała.
Weszliśmy do salonu, a za chwilę wbiegła sunia, niosąc coś w pysku. Była to szara koperta.
– No i mamy rozwiązanie nocnej zagadki – krzyknąłem.
Na kopercie widniał napis. „Od Lodzi”.

autor

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
4 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Larisa
Larisa
2024-01-19
Bardzo dobra proza w klimacie groteski!
Wciąga czytelnika.
Przeczytałam z dużym zaciekawieniem.
Dobre pióro!
Serdeczności przesyłam

Elżbieta
Elżbieta
2024-01-17
Podziwiam konstrukcję akcji, konsekwentnie rozwijane wątki i ich skomplikowanie, ale jest coś jeszcze co wzbudza mój podziw... to cały "słowny anturaż" nadający charakter prozie, treści pozornie nieistotne dla akcji, ale "zakotwiczone" w życiu bohaterów... jedzenie posiłków, wrażenia po przepiciu itd...
W moim odczuciu... czytam doskonałą powieść w odcinkach!
5/6
Pozdrawiam serdecznie, Ulu:))⭐

andrew
andrew
2024-01-17
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego dnia

Waldi1
Waldi1
2024-01-16
czyta się lekko i przyjemnie tym bardziej ... że lubię kryminały ...pozdrawiam serdecznie ...


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności