nim mnie wchłonie powietrze
ponad życia urodę
tam gdzie tkwi wyzwolenie
gdzie się schronię przed chłodem
słów co ranią krajobraz
czynem nagłym i podłym
jak nieszczęsny iloraz
myśli nad wyraz płodnych
kiedyś to jakby jutro
może za lat dwadzieścia
lecz to dla mnie za krótko
aby pojąć dar szczęścia
że istnieję naprawdę
choć byt snem mi się zdaje
mimo że nazbyt marnym
obiecuje być rajem
'kiedyś' a może 'nigdy'
te dwa słowa w sprzeczności
są napędem enigmy
i powodem miłości
trudnej mimo to trwałej
jak to pióro co wieczn/i/e
wciąż kształtuje dni talent
nim mnie wchłonie powietrze
.