Co Bóg dał ksiądz niech nie odbiera
Doskonała sytuacja
Sięgnąć nieboskłonu szczyt
Będą cię powstrzymywali
Celom twoim zagrażali
A ty wstań i walcz o byt
Bo lepiej spalić się w płomieniach
By ocalić od zapomnienia
Ten świadomości syk
Który jednak nie pozwala
Przyjąć los jak cios kowala
Tak po prostu pstryk
Bo to istotą człowieczeństwa
By przerywać okrucieństwa
By się o to bić
Jeden człowiek nie ma szans
Zmieść nienawiść, zawiść z plansz
Zawsze gdzieś się będą tlić
Chyba że wewnętrznie mocny jesteś
Przed złem jednak nie uklękniesz
Przerwiesz tą zepsutą nić
Nie wmawiajcie mi depresji
Bo nie boję się opresji
Nie poczuję nic
Będę dalej parł do przodu
Nie przestanę bez powodu
Wolność będzie mi się śnić
Ona dana jest od Boga
Nie odbierze mina sroga
Nie odbierze nikt