Starszy
Starał dogodzić podczas kryzysu
Zawsze miał uśmiech na zapas
Ramiona gotowe by ogrzać przed zimnem
Była wulkanem wiecznie czynnym
Nawet własne ciało sprawiało jej kłopoty
Widziała ciemniej niż inni nawet o zmroku
Usta choć wiśnią zdobione zawsze kamienne
Przy sobie nosił domową apteczkę
Zachęcał do zabaw w różanym ogrodzie
Zbudował trampolinę choć był niezamożny
Serce ze złota więc do chmur ułatwiał drogę
Marzyła by odejść
Umniejszyć ból
Aby ją uspał w domowym zaciszu
Lecz docenił pokochał i poślubił
Dla niego nie umrze
Miłość trwa wiecznie
On pójdzie razem za nią daleko
Nawet tam za ciał granice
On miał lat sześćdziesiąt
Ona dwadzieścia...
Klaudia Gasztold