wiedźma
jak błękitnej gwiazdy drżenie
w chwili kiedy noc się kończy
i zaczyna świt . daremnie
pobudzony do tworzenia
wersów rozliczanych z życia
w którym niespodziana ciemność
nie pozwala wyjść z ukrycia
a ja wieszczę i z gwiazd wróżę
rzucam w błękit pasma wiosny
choć żem wiedźmą . to w naturze
mam element bardzo prosty
zagmatwany w uczuć gwarze
w kotle się niezmiennie warzy
rzucam czary wciąż inaczej
stopą badam gęstość trawy
jestem wiedźmą w trójkolorze
czerwień . błękit i biel czysta
jak przystało na cud tworzeń
w których spala się snów iskra
złap ją proszę choć na chwilę
w niej się Miłość wciąż kulbaczy
ja ci z dłoni moc wywróżę
i pomogę byś inaczej
spojrzał na mnie kiedy lecę
tam gdzie żyją niespodziane
słów zaklęcia w prostym wierszu
który zrodził się nad ranem
i wpadł w błękit bez pardonu
bo to wiedźmy święte prawo
gdy zaprasza cię do domu
w którym wróżby są zabawą
.
niewiele mi już zostało
skarg i zażaleń niewiele
a przecież ciągle mi mało
tego co tłamsi się we mnie
i ciągle pragnie przed siebie
wybiec jak słońce w poranek
gdy ziemia kręci się niebem
a we mnie rodzi się zamęt
czy wszystko już mnie spotkało
a jeśli . to spotka jeszcze?
bo choć niewiele zostało
to ja się skarżę i wrzeszczę
na całe gardło wszechświata
i tego co w jednej dłoni
że nieskończoną mam datę
i życiem będę jej bronić
dopóki się nie poskarżę
na amen albo na nigdy
i zamknę natrętne żale
w pudełku z polnej brzeziny
. fantasmagorie .