szanta liryczna
płynę morzem muzyki
na lądy niezbadane
tam gdzie wiatr tańczy z ciszą
echo rozwiewa żagle
płynę i zapominam
że świat wciąż gwałci ciszę
czuję się tak niewinnie
a wiatr żagle kołysze
płynę po wzór istnienia
pierwszej nazwy wśród rzeczy
która nutą wybrzmiewa
i wśród żagli łopocze
płynę lekko i zwinnie
i wciąż nie wiem gdzie trafię
echo woła me imię
a wiatr żagle wciąż szarpie
- chillout -
w przestrzeni się zawieszam
i oddycham jądrem ziemi
cicho woła świat daleki
moje usta szepczą niemo
i próbuję coś zrozumieć
w tej zamieci spraw podniebnych
jakbym była pierwszym uczniem
co nie boi się zawiesić
na niewiedzy tak wszechstronnej
jak biel kart co strofy pieści
zawiesiłam się i płonę
a powietrze pachnie treścią
nieodkrytych dylematów
którym dzisiaj daję wolne
chcę w przestrzeni dotknąć świata
czystą duszą . najswobodniej
. fantasmagorie .