jesień niczym wino i krew
noc minęła spokojnie
wyspałem się wreszcie
niedziela zaczęła się
od porannej toalety
i czarnej gorzkiej kawy
później śniadanie
takie jak lubię, na mleku
nie jest źle, nawet powiem
że polubiłem ten oddział
ze wszystkimi pacjentami
z całym personelem
wstawiłem rano wiersz
i piszę kolejny
bo, cóż robić mam?
kiedy pisać lubię
kiedy we mnie jesień
mokra i pochmurna
szara, chłodna, durna
pogoda za oknem
nastraja do wyjścia
do spaceru, ruchu
i do biegu wstecz
teraz leżę na łóżku
które stoi przy oknie
uśmiecham się do ludzi
żółte liście też
na wilgotnej ziemi
ścielą się kilimy
dywanów połacie
arrasy, gobeliny
taką mamy porę
taką mamy aurę
niczym wino i krew
