samotność
czasem w rurze coś załka
gołąb na parapecie zatańczy trepaka
w kominie wiatrem zaszumi
drzwiami starymi zaskrzypi
gdy rozsychające drewno śpiewa
słychać czasem ciepły szelest
kartek przyjaciółki książki
stukanie jednostajne kropel
w kuchni znów kran przecieka
bywa zupa cicho bulgocze
smutna że niepodzielna
nawet świerszcz nie zatrzeszczy
w szczelinie wąskiej ukryty
ni mysz nie zaskrobie za szafą
i placek w piecu nie skwierczy
bo raczej nie miewam gości
dla których można by coś upiec
stojąc w oknie obserwuję
zabiegany świat pełen ludzi
śpieszą się pewnie mają do kogo
a do mnie nikt się nie wybiera
więc dobrze że chociaż listonosz
rentę przynosi gdy tak tu trwam