Spotkanie ze szwagrem
Dawno się nie widzieliśmy.
Wzięło mu się na wyznanie,
Wysłuchałem jego myśli.
Szwagier mowę tak zaczyna:
Mam kolegę z lat młodości,
Wie że ministrantem byłem,
Więc prosił po znajomości,
Żeby rady mu udzielić,
Jak wrócić do niewinności.
Do prośby się przychyliłem,
Na duchu go pokrzepiłem.
Koleś ten w więzieniu siedzi,
Chce wydostać się na wolność,
Więc przystąpił do spowiedzi,
By zyskać amnestii zdolność.
Wyznał grzechy i żałował,
Szybko odprawił pokutę,
Odpuszczenie win otrzymał,
Uzyskał duszy otuchę,
Lecz mimo szczerej spowiedzi,
Nadal za kratkami siedzi.
Żeby więc go udobruchać
Sprawę tak mu objaśniłem:
Grzechy wyznane zostały
I odpuszczenia doznały,
Więc winny zniknąć z pamięci.
Te, które w niej pozostają
Na wtórną spowiedź czekają.
Spytałem go czy pamięta,
Mimo wyznania spowiedzią.
Twierdzi,-że tak, jak pisklęta,
Głęboko mu w sercu siedzą.
Przed tym wcale się nie kryje,
Były to radosne chwile.
Tu szwagrowi tok przerwałem,
Wyjaśnić nie omieszkałem:
Jeśli ktoś w więzieniu siedzi,
Z kary może być zwolniony
Niezależnie od spowiedzi.