Skrajny Umiar
Ucieszył się, nie będę już żył w samotności
Więc stonowany zaczyna rozmowę
Lecz od jednej słyszy odmowę
Druga nie daje mu dojść do słowa
Od jazgotu rozbolała go głowa
Myśli sobie Umiar
Czy one mają zamiar
Się jakoś wypośrodkować
Bo nie chciałbym żałować
Spotkania z nimi
Rozchwianymi wszystkimi
Słysząc to skrajności
Krzyczą dość już tych podłości
I się dziwią przypadłości
Z jaką Umiar tu zagościł
Bez krzty emocji
Ni się cieszy ni się złości
Ale ocenia bez litości
Perfekcyjnie, precyzyjnie
Wady i zalety wszystkie
A skrajności w swoim stylu
Jedna piszczy, druga z tyłu
Reagują przeciwstawnie
Jak ocenić je poprawnie
Umiar dość ma ich sprawności
Tęskni już do samotności
