nie.wierna
choćby na przekór tej co zniewala
i rwie na strzępy całokształt nieba
w którym zamieszkać pragnęłam cała
póki noc cicha nie wlała w błękit
czerni dla której spisuję słowa
zmoknięte w morzu pełnym udręki
i w jednym krótkim geście: 'żałoba'
nad samą sobą . nad świata resztą
i tą co patrzy w błękitne oczy
próbując przetrwać chwili konieczność
wierząc że jeszcze mnie zauroczy
reanimując to co umarło
w nowej krainie kolorów pełnej
gdzie będzie śpiewać na całe gardło
z tą najwierniejszą w sercu nie.wiernej
.
mąci mi w głowie czas niepotrzebny
niczym zatruta strzała przeszywa
z nad czarnej głowy wyśniony błękit
co miał być piękny jak serca brylant
skryty w czerwieni aort tak wielu
jak przyszło dzielić słowa i czyny
pomiędzy siebie a świata czeluść
nim się stoczyłam tak bez przyczyny
na dno jestestwa w miękkim bezczasie
kiedy się godzę z życia urodą
a sercu daje wolne tymczasem
nim mi zamąci w głowie swobodą
bycia już tylko wspomnieniem twarzy
co zestarzała się w snach tak wielu
nim rozrzuciła srebrzystość marzeń
pomiędzy siebie a świata czeluść
.