ALE JAJA
kury rzeźbią jajka jak artystki renesansu
białko jak marmur, żółtko słońcem na głodzie
kwoka medytuje – buddyzm w pierzu
a ja? też coś tworzę –
z jaj robię śniadanie i filozofię
Wielka Sobota, chwila skupienia
stół zastawiony – święcone wspomnienia
skorupki pękają jak obietnice polityków
z masłem i wiarą smażę ambicje
co się nie zetną – to się chociaż przypalą
tak rodzą się jaja bez ojca
mówią: „masz jaja, to działaj”
a ja mam –
na miękko w żyłach
na twardo w słowach
na półtwardo w kredycie hipotecznym
jaja świętuję codziennie
modląc się do patelni i rachunku sumienia
robię sobie jaja
z życia, z pracy, z samego siebie
żeby nikt nie zdążył pierwszy:
umrzeć, wypracować, rozbawić ego …
a w lustrze taki niby heros
co światu daje przepis na odwagę
przedsiębiorczy jak piekarz o świcie
wierzący w siebie jak w niedzielne cuda
bo przecież … ma jaja
ja?
ja!