. . .
i stanęła pod mym oknem
zagubiona w wersach wiosna
z poręczenia pełnym workiem
nadmuchanym jak balonik
co polecieć chciał do nieba
lecz zatrzymał się przy skroni
strzelił i pozwolił nie bać
się już więcej żadnych wizyt
choćby tego spod podłogi
kiedy wiosna mnie hołubi
jestem własnej formy bogiem
.
pod podłogę chowam treści
dla rozwoju nieprzydatne
niepotrzebna mi wszak zemsta
spisywania ich na karcie
to nie daje nic prócz żalu
który w posiwiałym włosie
kurzych łapkach wśród nietaktów
minorowym bywa głosem
więc się barwię siłą wiary
i podłogę twardo depczę
ponad wszystko wciąż się staram
czyste wokół mieć powietrze
.
hulaj dusza! niebo wszędzie
z piekłem tańczy jak szalone
strofy ludzkich niedopełnień
kolorując nieboskłonem
więc kłaniajmy się panowie
miłe panie dygać miękko
hulaj dusza! niech na zdrowie
miast brzydoty wnosi piękno
ten stan wzajemnego śnienia
mitów i konfabulacji
hulaj dusza! po kres tchnienia
do końcowej życia stacji
.