po drodze upadli też Poeci...
upadła pod ciężkim kamieniem
szlachetnym zresztą w platynowej oprawie
i nieoszlifowanej jeszcze elokwencji
podniosła się szybko
masażysta pięknie prężył muskuły
nad ciałem upadającej nastolatki
niewinnie kołysała biodrami
unosząc zmęczone dłonie
żona prokuratora upadła u krawca
gdy przymierzała plisowaną spódnicę
z chińskiego jedwabiu
poczciwiec pomógł się jej podnieść
tramwajarz po upadku z torów
już nie powstał
pozostawił żonę z dwójką dzieci
i stygnący obiad na gazie
chociaż nikt nie zmusza nikogo
do upadania to jednak cieszą nas
nie nasze upadki
a zwłaszcza upadła kobieta...