CZŁOWIEK WSTRĘTU MA DOŚĆ
papieros w ustach, dym zasłania dzień
wali pięścią, jakby chciał przebić świat
życie do bani, ma je gdzieś
wszystko pieprzy, tarza się w łajnie
szmalu za mało, tonie w kłopotach
ciągle coś nie gra, wóda znów w ręku
sprawy lecą na dno, prawo? o co chodzi?
nikogo nie słucha, nikogo nie szanuje
zły na psy, obiecuje dać w ryja
drogą w dół, nikt go nie zatrzyma
wściekły na wszystko, zagubiony w tym
odraza go otacza, wstręt na twarzy
ucieka od siebie, ale zawsze wraca
bo taki jest – wredny bez wstydu
cuchnie dymem, zapach brudu wisi
połamaną duszą szuka bójki
przyrzekł zmianę, lecz nigdy nie ruszył
czeka na cud, na zbawienie z wódki
a dno... wciąż głębsze, wciąga, tuli
świat dla niego to tylko żart
gryzłby go zębami, gdyby miał siłę
zatracił cel, spalił wszystkie mosty
lecz wciąż się śmieje – bezczelny drań
który doi życie z tego, co da
i tylko pył po nim zostanie –
szary ślad, który zmiecie czas