Była narzeczona
Tak jak stałem, swe serce ci dałem.
Kiedyś liczyłem na szacunek i chwałę,
Lecz przy twym uśmiechu one były zbyt małe.
Nie chciałem już swiata u stóp widzieć mych,
Wszystkie te rzeczy wolałem u twych.
Nie potrzebowałem bogactwa i statusu jak król,
U twego boku żyć mogłem w lesie jak szczur.
Byłem szczęśliwy, i już na zawsze cię chciałem,
Oświadczyłem się - i wszystko już miałem.
Bo w dniu w którym odpowiedziałaś mi: "Tak",
Wiedziałem że w życiu mym smutku już brak.
Byłaś mą muzą, mym szczęściem, mym rymem,
Lecz pewnego dnia puściłaś to z dymem.
Przeżyłem w swym życiu bólu całkiem wiele,
Śmierć obcych i bliskich, czy rany na ciele.
Nic jednak nie boli - to muszę dziś przyznać,
Jak słowa które chciałaś mi wyznać.
Byłem gotowy na kłótnie, na złość,
Że może powiesz że masz mnie już dość.
Na to co rzekłaś nie byłem gotowy,
I słowa te twoje już nie wyjdą mi z głowy.
Gdy powiedziałaś że "to wszystko był błąd",
Poczułem się jakby osuwał się ląd.
Nie mogłem uwierzyć, bo jak? Bo skąd?
Ma miłość, szacunek - dla ciebie to błąd?
Ja miałem wszystko, dwa lata już temu,
Zostałem bez celu, zapytasz - "czemu"?
Bo cel też oddałem, wraz z ambicjami,
Głupi myślałem że nie będziemy już sami.
I ty wszak nie jesteś. Masz wszystko co chcesz,
Ja chcę jednego, lecz nie będę jej mieć.