Dziewczyna ze snów
Sylwetki siedzące w obliczu gwiazd blasku.
Bo nocy wczorajszej spotkałem cię znów,
Na górce za lasem, na niebie był nów.
Siedzieć tam z tobą na skraju ów lasku,
Pomimo sypkiego klepsydry czasu piasku.
Tylko tego chciałem, to mi wystarczyło.
Lecz jak to już bywa, szybko się skończyło...
Twój głos aksamitny zadał mi pytanie.
Ja odpowiadałem, jakby było to żądanie.
-"Jak się czujesz? Czy wszystko jest w porządku?"-
"Tak" - Odpowiedziałem, choć skręcało mnie w żołądku.
-"Powiedz: Co ci jest? Lecz proszę cię, już nie kłam."-
"Kocham cię tak bardzo, ale już cię nie znam.
Próbuję cię zapomnieć, w kółko - znów i znów.
Lecz czego nie zrobię, nie opuszczasz mych snów."
-"Więc... już mnie nie chcesz?"- Spytałaś się smutno.
Odrzekłem: "Chcę. Lecz wiem że na to za późno."
Wiedziałem że zrozumiesz, i tak też postąpiłaś,
W końcu to ty pierwsza mnie zostawiłaś...
-"Więc czemu mnie wołasz? Słyszałam imię swoje.
Czy nie mówiłeś, że chcesz znów być we dwoje?"-
"Prawda jest taka, że nie ciebie wołam,
A wspomnienie którego już spotkać nie zdołam."
-"Czyli jestem tylko wspomieniem o sobie?"-
Przytaknąłem: "Wspomnieniem o ukochanej osobie."
Widać było jasno że nie chciałaś mnie ranić.
W miejsce moich łez wolała uśmiech wstawić.
-"Przepraszam cię strasznie. Kochałeś mnie tak mocno,
A ja w zamian za to - jestem zmorą nocną."-
"Nic złego nie zrobiłaś. Robię to sobie sam."
-"Na pewno z tym wygrasz. W końcu ciebie znam."-
I potem znów cisza, aż odezwałaś się wreszcie.
-"Pokochaj znowu. Zasługujesz na szczęście."-
-"to prośba moja. Ostatnia, mój druhu."-
"Obiecuję" Odrzekłem. I znów skręciło mnie w brzuchu.
Bo następnej nocy pojawi się znów,
Na pagórku za lasem - dziewczyna z mych snów.