HEROINIŚCI
z białego świata
wylatują anioły
mają skrzydła usypane ze śniegu
białkami oczu
ściskają kamyki źrenic
z białego świata
wychodzą dzieci
brzemienne w starość
albo słodkie figurki z tortu weselnego
które zamyka się w piwnicy
po zdjęciu z piedestałów
umierają obok siebie, w jakimś pudełku
z odłamaną ręką albo nogą
w matowym uśmiechu milczenia
mają oczy ulepione z soli
wyglądają jak lukrowe aniołki
w białym świecie
kwitną jabłonie
i inne
spokój
przerywany furkotem skrzydeł
srebrnych gołębi
ufnych gołębi
zbyt ufnych by omijać kolczaste parapety
zbyt zachłannych by przestać jeść
zbyt słabych by odejść od chleba
białe pluszowe misie
z rozprutymi brzuszkami
chodzą w kółko w białym świecie
powtarzają swój los jak mantrę
plastikowe oczy szklą się
trzeba będzie nauczyć się skakać z 10 piętra
trzeba będzie nauczyć się patrzeć wydłubanymi oczami
trzeba będzie przeżyć
będąc bezużyteczną dziecięcą zabawką
z białego świata zostały mi dłonie
zroszone kroplami krwi
jak drzewka wiśniami w sadzie
albo ziemia truskawkami
cierpka słodycz tęsknoty miesza się z przerażeniem
wkładam rękę pod skórę
czuję kąsanie opuszków palców
obgryzanie paznokci
po wyciągnięciu oglądam
przy biurkowej lampie
ogryzione kości dłoni
noszę w sobie robaka
to jego sny śnię
jego śmiech słyszę kiedy się budzę
to jego głód czuję kiedy kończę obiad