Przemijanie
Za oknem plucha.
W nagich koronach drzew
ostatnie liście drżały,
jakby lękały się odejścia.
A przecież przemijanie
jest istotą życia,
cichym obowiązkiem
wobec natury,
poddaniem się rytmowi,
którego nikt nie kwestionuje.
Czas mijał powoli.
Żadnej odpowiedzi.
żadnego znaku.
Chociaż od tamtej pory
dużo się zmieniło,
sytuacja była absurdalna,
niemal groteskowa.
Przytłaczającą ciszę
przerwał gwałtowny deszcz.
Jesienne krople stukały
melodyjnie w szybę
w rytm staccato – jak wtedy.
Właśnie ostatni liść
opadł majestatycznie
na wydeptaną
na trawniku dróżkę,
zawirował i odleciał
bez pożegnania.
Rozmazane w kałuży
odbicie chmur zadrżało
w porywach wiatru.
Czyżby nie było już odwrotu?
Patrzę na fotografię
na dębowym stole –
milczę.
To wszystko,
co po tobie zostało.
Garść wspomnień.