Rezygnuję z Nobla
Jak naszym wieszczom przez naród wielbionym
(Może nie licząc tylko Krasińskiego),
Wciąż mi brakuje w kieszeni mamony
Rzadko mi starcza forsy do pierwszego.
I gdy nad pustym portfelem dumałem,
To choć nie jestem na bogactwa łasy,
Nagrodę Nobla bardzo dostać chciałem,
Żeby w ten sposób zdobyć trochę kasy.
Mógłbym ją dostać bez większych trudności,
Sami przyznajcie, chociażby dlatego,
Że tak jak Miłosz, też nie lubię gości,
Którzy skrzywdzili człowieka prostego.
Tak jak Szymborska wiem, że nic dwa razy,
Że nie nadejdzie dawny czas z powrotem
I nie chcę, żeby złe losu rozkazy
Kazały umrzeć mi przed moim kotem.
Piszę do rymu, czasem wierszem białym,
A jak mi ześle natchnienie Kaliope
Potrafię pisać poematy całe,
Tak długie, że sam ich nie czytam potem.
Starczyło przecież powiedzieć jurorom,
Że śliczne wiersze same piszą mi się,
No i od razu miałbym kasy sporo,
A jeszcze prestiż i sławę w gratisie.
Więc już zacząłem zbierać w sobie siły,
Żeby promować siebie poza Gdańskiem,
Lecz koleżanka z liceum zdobyła
„Brązowe Pióro Ziemi Zadupczańskiej”
I się zaczęło. Mówiono po świecie
Że czyjś wiersz skradła i za swój podała,
Że jej pradziadek pracował w bezpiece,
Ona się z każdym z jurorów przespała.
Że wiersz o kotku, chociaż może śliczny
I przez publikę owacją przyjęty,
To brak akcentów mu patriotycznych,
No i nie sławi żołnierzy wyklętych.
A na dodatek nagrody fundator
Nie dość, że Żydem jest, a nie Polakiem,
Przekazał kiedyś donację bogatą
Wielkiej Świątecznej Orkiestrze Owsiaka.
To ujadanie przeżyć można, ale
„Brązowe Pióro” to nagroda mała.
A gdyby Szwedzi Nobla mi przyznali
Byłby na pewno stokroć większy hałas.
Dlatego dzisiaj to wszem wobec głoszę:
Przyjąć Nagrody Nobla nie mam siły
Więc nie tłumaczcie mnie na szwedzki, proszę,
By do Sztokholmu wiersze nie trafiły.