Gody
I przekład z dodanymi dwoma strofami.
W Zilijo po punocy famelije do kościoła śli,
zawdy w ta noc buł śniyg.
Gwolt narodu i kożdan chcioł pomodlić sia kele
Jezuskowygo żłóbka.
"Bóg sia rodzi"- jek grzniot tyn spsiyw.
Rozerzniał cegły i w popsiół jiych roztrzójs,
łostozioł tlo kolandy śniych.
W Wigilię po północy rodziny do kościoła szły
i zawsze w tę noc był śnieg.
Mnóstwo ludzi było i każdy chciał się pomodlić
przy Jezusowym żłóbku.
"Bóg się rodzi"- rozległ się chóralny śpiew
grzmot murami zatrząsł w popiół zamienił.
Radość kolędy zostawił.
Czy kochać coś znaczy?
Inaczej pokierować życiem
bez spokoju- ale serce nie sługa.
Ta afektu cierniowa smuga.
Słońce bywa w zalotnym zachwycie,
zza mgły rzęs jeszcze mruga.
I znów pieluszki trzeba zmienić,
i spojrzeć tak - jak Ona na Syna.