Ptaki
na jednym brzegu Ty, na drugim ja.
Na łamanej spotkam, hej linio prosta.
To transparenty tylko krzyczą,
zbyt wzniośle i nazbyt malowniczo.
A gdzie życie i fejm?
Ono jest ciszą, aż nadejdzie dreszcz.
Odcinki na linii czas odkłada,
i czasem prekluzji nie starcza aby dać siebie.
Za dużo, za mało- jeszcze nie znam Ciebie.
Miedź brzęcząca jakże ten czas nierówny.
Krótki, bo nieskończony,
długi jak codzienność spraw.
Cymbał brzmiący złożonością barw.
Nielotem być, tylko jakim.
*"Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala.
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?".
Odsądzonym? Znów deszcz pada.