koniec
"luke i'm your father" z płótnem w galerii
albo z prześcieradłem
flaga-pamiątka po kolejnym
powstaniu warszawskim
bo to jest powtarzalnie kłopotliwe
- wieczór zawsze jest po dniu -
kiedy rano i tak zdarzają się takie słońca
pod którymi jednak czarno
czarniej nawet niż sobie wyobrażasz
ten świat jest już ponoć powojenny
taki zbudowany po wszystkim
albo na wszystkim
co runęło
i tam między nowymi muralami
w kinie
ale wciąż na zgliszczach
jesteś ty właśnie
patrzysz na mnie przez ekran
z prawdziwszej strony