Maminka
~Lucy Maud Montgomery - Rilla ze Złotego Brzegu
Młoda z warkoczami ciągle głodna życia.
Omijała przeciwności losu i biegła do przodu, za przeszłość.
Dziewczyna z ubiegłego stulecia z głową pełną marzeń.
To jej oczy szeroko otwarte i myśli rozrzucone w nieładzie.
Czas wojny, głodu i ucieczka przed śmiercią.
Młodość, to wiatr, który powiewem skradał pocałunki.
To niedziela i jej sukienka w rumianki.
To oczy chłopca wpatrzone i złudzenia.
Codzienne zdumienie karmione każdym dniem na nowo.
Pierwszy poryw i pierwsze zwątpienie.
To narodziny dziecka i miłość bezgraniczna z pierwszym krzykiem wszczepiona.
To mój tato, pozostawił codzienność i odszedł do nieba.
To ona mieszka od zawsze w starej kamienicy obok rajskiej jabłoni.
Dlaczego jest inna?
Dzisiaj dojrzała kobieta, już po jesieni życia.
Skronie przyprószone popiołem, a oczy zamglone.
Przygotowana do ostatniej podróży, z bagażem czeka na koniec i początek.
Przytula wspomnienia bezpowrotne, przekłada fotografie.
Szeleści kartkami z kalendarza.
Dłonie pokryte szarym pergaminem uciekają przed pocałunkiem…
— Nie trzeba — mówi szeptem i chowa zawstydzona.
To ona jak klatka, gotowa przyjąć ptaki – swoje dzieci.
To książka bez zakładki na nowe wezwanie.
Wciąż ma otwarte drzwi dla troski.
To jej wypłaczę moje łzy i powiem, jak boli.
Dziś jestem przy niej, choć wiem, że nie muszę.
Chcę MAMO.