Bez makijażu – tolerancja w trzech odsłonach
Odsłona pierwsza
‘Wieża Babel, czyli Jak Tolerancja Zdemoralizowała Społeczeństwo (i Jak To Naprawić, Oczywiście w Tradycyjny Sposób)’
(Scena: Salon prezesa Koła Przyjaciół Tradycji i Dobroci. Prezes, Pan Stanisław, siedzi w fotelu, popijając herbatę z filiżanki po babci. Naprzeciwko niego siedzi reporter z lokalnej gazety.)
Reporter: Panie Prezesie, jak Koło odnosi się do idei tolerancji, która zdaje się dominować w dzisiejszych czasach?
Pan Stanisław: (Wzdycha głęboko, kręcąc wąsem) Cóż, Panie... Tolerancja... to takie piękne słowo, prawda? Brzmi szlachetnie, jak nazwa nowego gatunku tulipana. Ale w praktyce... to jak ten tulipan, który zaczyna gnić, bo woda za dużą... (tu pan Stanisław rzuca spojrzenie w stronę okna, jakby szukał inspiracji w ogrodzie) ...za dużą ma różnorodność składników w nawozie!
Reporter: Rozumiem. A konkretnie?
Pan Stanisław: No więc, konkretnie to tak. Kiedyś, Panie, było prosto. Jasne zasady, jasne poglądy, jasne... (tu pan Stanisław szuka w pamięci) ...no, jasne wszystko! Każdy wiedział gdzie jego miejsce, nie wchodził w paradę innym, a jak się komuś coś nie podobało, to szedł do kościoła i się modlił, żeby Pan Bóg naprostował. A teraz?
(Pan Stanisław macha ręką z dezaprobatą, jakby odganiał stado much)
Pan Stanisław: Teraz Panie, to mamy tę ‘tolerancję’. Każdy może mówić co chce, robić co chce, ubierać się jak chce... Aż w końcu, Panie, to się zaczyna wszystko mieszać. Jak w tym barszczu, gdzie wrzucili wszystko: i kapustę, i fasolę, i ananasa!
Reporter: Ale czy nie jest to czasem... wzbogacające?
Pan Stanisław: Wzbogacające? Może dla portfela producentów ciuchów dla gejów, Panie! Ale dla ducha - dewastujące! Dzieciaki w szkołach już nie wiedzą, co to honor, co to Ojczyzna, co to... normalne wychowanie! Każdy ma ‘swoje prawa’. Nawet prawo do bycia... (tu Pan Stanisław spuszcza wzrok, jakby się bał wypowiedzieć to straszne słowo)... ‘innego’... (głęboki wdech)
Reporter: A co z akceptacją odmienności?
Pan Stanisław: Akceptacja? Proszę Pana, ja akceptuję tylko dobre nawyki. Tradycję, porządek, poszanowanie dla starszych... i gotowanie rosołu według przepisu babci. Reszta... No cóż, jak ktoś chce być ‘inny’, niech sobie będzie. Ale niech się trzyma z daleka od naszych spraw. Bo jak skapnie do tego naszego rosołu, to już nic z niego nie będzie! A przecież rosół to podstawa!
(Pan Stanisław z zapałem pochyla się do reportera, a w jego oczach błyszczy iskra determinacji.)
Pan Stanisław: Rozwiązanie jest proste, Panie! Powrót do korzeni, do sprawdzonych wartości. Trzeba znów nauczyć młodzież, że są pewne rzeczy, które się ‘robi’ i pewne, których się ‘nie robi’. I trzeba pilnować, żeby nikt nie rozrabiał w naszym rosole! Bo jak rozrabia, to... (tu pan Stanisław groźnie zawiesza głos)... to traci szansę na drugą porcję!
(Koniec sceny)
......
Odsłona druga
‘Około Tolerancji, Czyli Przesądy, Różowy Jeż i Jak Zepsuć Wigilię’
(Scena: Zebranie Koła Miłośników Tradycji i Zasad. Wokół stołu siedzą członkowie, wpatrzeni w prezesa, pana Zdzisława, który trzyma w ręce broszurę ‘Jak Uchronić Rodzinę Przed Zgnilizną Nowoczesności’).
Pan Zdzisław: (Czytając z namaszczeniem) ‘...a więc, drodzy Państwo, kluczem do obrony przed zalewem tolerancji jest... umiar. Umiar w akceptowaniu... no, różnych rzeczy. Umiar w nowinkach. Umiar w... (tu pan Zdzisław odkasłuje) ...kolorowych skarpetkach.’
Pani Halina: (Z oburzeniem) Kolorowe skarpetki?! Same paskudztwa! Widziałam wczoraj u wnuka, różowe w jeże! Szok!
Pan Zdzisław: (Kiwa głową z aprobatą) To właśnie jest ten problem, Pani Halino. Brak umiaru w... jeżach. I w ogóle w ekscentryzmach.
Pan Janusz: (Zatrzymuje się nagle, w zamyśleniu) Wie Pan, panie prezesie, ostatnio sąsiad kupił sobie psa... i w ogóle go nie bije!
Wszyscy obecni: (Wyglądają na zszokowanych)
Pan Janusz: No wie pan... Pomyślałem, że to jakaś nowa moda... Pewnie go chce zniewieścić!
Pan Zdzisław: (Z powagą) Widzi Pan! To właśnie jest dowód na to, że tolerancja zaczyna wdzierać się nawet do świata zwierząt. Zamiast solidnego wychowania, mamy jakieś pieszczoty! Gdzie tradycyjna dyscyplina? Gdzie respekt dla... autorytetu człowieka nad psem?
Pani Krystyna: (Z obawą) A co z tańczącymi na ulicach? Podobno to też tolerancja? Ja się boję wychodzić...
Pan Zdzisław: To nic innego jak próba zburzenia fundamentów. Zamiast spokojnych marszów, mamy jakieś wygibasy! Po co nam to? Lepiej siedzieć w domu przed telewizorem i oglądać powtórki z... (przez chwilę szuka odpowiedniego programu) ..z uroczystego otwarcia Stadionu Narodowego. Tam przynajmniej jest porządek. I biało-czerwono!
Reporter (wchodzi nagle): Przepraszam, panie prezesie, ale czy to prawda, że Koło rozważa bojkot… Wigilii?
Pan Zdzisław: (Zdezorientowany, ale szybko się otrząsa) Bojkot? Skąd to Pan wie? Tak, to prawda. To znaczy, rozważamy. Bo w tym roku sąsiedzi zaprosili gości… i podobno będą śpiewać jakieś nietradycyjne kolędy… i podawać… sałatkę z awokado!
Pani Halina: (Łzy w oczach) O Boże! Zrujnują nam Wigilię!
Pan Zdzisław: (Poważnie) Tolerancja, moi drodzy, to jak wirus. Powoli, niezauważalnie wkrada się w każdą dziedzinę życia. Od jeży na skarpetkach, przez psy traktowane po ludzku, aż po... święta Bożego Narodzenia. Musimy się bronić! Musimy trzymać się tego, co nasze, tego, co sprawdzone, tego, co… (tu pan Zdzisław nagle się zamyśla, próbując sobie przypomnieć przepis na śledzie po kaszubsku)… tego... po prostu, tego, co jest dobre, bo jest stare!
(Pan Zdzisław bierze głęboki wdech i z przekonaniem kończy)
Pan Zdzisław: Nie dajmy się zwariować! Trzymajmy się tradycji! A przede wszystkim… pilnujmy swojej sałatki, żeby nikt nam do niej nie dodawał awokado!
(Koniec sceny)
......
Odsłona trzecia
‘Różaniec i Sałatka Warzywna, Czyli Jak Ztolerować Nieznośny, Nowoczesny Świat (Z Tradycją W Sercu)’
(Scena: Zebranie Koła Obrony Tradycji i Porządku. Pan Kazimierz, prezes, siedzi za stołem nakrytym obrusem w kratkę. Obok niego na honorowym miejscu stoi flaga Polski. Uczestnicy w skupieniu słuchają.)
Pan Kazimierz: (Mocnym głosem, z zacięciem) Drodzy członkowie! Temat dzisiejszego spotkania: Tolerancja. Słowo-wytrych, które ma nas zgubić! Zdemoralizować! Otworzyć na... no właśnie, na co? Na tych... innowierców? Na te... odmienne style życia? Na to... awokado w sałatce?
(Zgromadzeni wzdychają z oburzeniem.)
Pani Zofia: (Z trudem ukrywając wzburzenie) No przecież w zeszłym tygodniu widziałam sąsiadkę! Ubrała tęczową bluzę! Zjeść się chciało!
Pan Kazimierz: (Kiwa głową z aprobatą) To dowód na to, że to wszystko się roznosi! Jak zaraza! Ale my... my, obrońcy tradycji, jesteśmy jak ta mocna, dębowa deska w podłodze! Nie damy się zwariować! Tolerować... owszem! Ale z głową!
Pan Bogdan: (Zaskoczony) Z głową? Jak to?
Pan Kazimierz: No właśnie! Tolerancja, moi drodzy, to nie znaczy, że mamy wszystko akceptować! To znaczy, że mamy to... no, jakoś znosić. Z przymrużeniem oka. I z różańcem w kieszeni.
Pani Maria: (Z troską) A co z tymi... ‘odmiennymi’? Jak mamy ich tolerować?
Pan Kazimierz: (Chwila ciszy, po czym z namysłem) No to tak... Uprzejmość przede wszystkim! Zawsze trzeba być uprzejmym. Uśmiechać się. Pytać, jak tam zdrowie. Ale... pilnować swojego. Utrzymywać dystans. I w niedzielę do kościoła! Modlić się za nich, żeby... (wzrusza ramionami) ...żeby jakoś się opamiętali.
Pan Marek: A co z tymi... ‘nowinkami’? Te smartfony? Internet? Te... te bzdury, które teraz dzieciaki oglądają?
Pan Kazimierz: (Definitywnie) No cóż... Z tym jest najgorzej. Trzeba ograniczyć. Zwrócić uwagę. Zaszczepić im wiarę w tradycję. No i... (z lekkim westchnieniem) ...po prostu się nie wtrącać. Jak chcą grać na tych grach... niech grają. Byleby odrabiali lekcje. I pamiętali, że najważniejsza jest rodzina, Bóg i... nasza wspaniała, tradycyjna sałatka warzywna!
Pani Zofia: (Z uśmiechem) No tak! Sałatka to podstawa!
Pan Kazimierz: (Energicznie) Dokładnie! Bo wiecie Państwo, sałatka warzywna to jak tradycja. Niby prosta, a ile daje radości! Trochę marchewki, trochę ziemniaków, trochę groszku... I ten sekretny składnik... (z przymrużeniem oka) ...szczypta zdrowego rozsądku! A jeśli komuś nie pasuje, no cóż... niech sobie je awokado!
(Pan Kazimierz uderza dłonią w stół.)
Pan Kazimierz: I tak, drodzy Państwo, z takim podejściem przetrwamy! Uprzejmi, ale stanowczy! Tolerancyjni, ale z zasadami! Z różańcem w sercu i sałatką warzywną... u boku! Do boju! Za wiarę, honor i ojczyznę!
(Wszyscy wstają i donośnie odpowiadają: 'Za wiarę, honor i ojczyznę!')
(Koniec sceny)
Autor: Ta satyra opiera się na wyolbrzymieniu i parodii typowych obaw, zachowań konserwatystów wobec zmian społecznych, koncentrując się na humorystycznym przedstawieniu rzekomego ‘zagrożenia’ dla tradycyjnych wartości ze strony tolerancji oraz innowacji.
~ Pióro Amora ~
© III.VI.MMXXV