Mgła
Wyglądała jak panna młoda
w drodze do ołtarza...
Otuliła zieleń nieoczywistością wyobraźni
i wdychała dziewiczy zapach ziemi,
czołgając się białą smugą na łące,
pod lasem.
Siwizną pierwszego przymrozku
przysiadła na astrach i wrzosach
w przydomowym ogródku.
Ścigała się z sarnami w brzozowym zagajniku,
dała schronienie
pewnemu leciwemu zającowi.
Ocaliła mu życie, drwiąc z prześladowcy...
Straszyła nieostrością kształtów,
przywołując z zaświatów zabłąkane dusze...
Brzask przegonił ją skutecznie,
(m)żyła jeszcze przez chwilę
to tu, to tam, ale nikt nie przejął się
specjalnie jej losem.
Drgała w pajęczej sieci,
doprowadzając do szału
krzyżaka ogrodowego.
Nie dał się jej omamić, nie tym razem...