Pro publico bono
Zawsze niekompletny, cóż ja biedny zrobię?
Życie wszak czerpałem z naturalnych darów.
Gdyby przyszło stanąć nad swym własnym grobem,
nie oddałbym mu tak świeżego towaru.
Świadomość nagradza wieloletnią pracę,
dobra materialne oddałem niedrogo.
Teraz mam to tylko czego już nie stracę:
jaźń i dusza z głodu pomrzeć wszak nie mogą.
Chorym na istnienie, od wewnątrz mnie toczy,
do nieba drabiną los pcha mnie ku górze.
Odtyka mi uszy i przeciera oczy,
wpompowuje do żył, zamiast krwi - naturę.
Skarleją dla dobra ludu literaci.
Skoro czas nas spłodził, to i czas nas straci.
Witold Tylkowski