Bluszcz
Przylgnęłam całym ciałem.
Pragnęłam, abyśmy
przenikali się swobodnie
i płynęli z nurtem spełnienia.
Dłońmi objęłam Twą głowę
i przyciągnęłam ku sobie.
Głębia spojrzeń, którymi
budowaliśmy bliskość,
była hipnotyczna.
Delikatny oddech
zastąpił zbyt natarczywy dotyk,
a potem stał się dotykiem.
Tonęłam w Tobie...
Rozumiałam język
niewypowiadanych słów
i ukrytych pragnień.
Czułam, po wielokroć spotęgowaną rozkosz,
gdy Twoje i moje biodra zetknęły się
na moment w bezruchu.
Cisza wypełniła nasze ciała,
pulsowały jedynie
przyśpieszonym krwioobiegiem.
Nie potrafiłam odsunąć się od Ciebie.
Skrzyżowałam nogi na Twoich lędźwiach
i trzymałam nas w uścisku,
nie dając ani sobie, ani Tobie
zbyt wiele zbędnej przestrzeni.
Kuszona wilgocią,
której tak bardzo pragnęłam,
kołysałam się lekko,
szukając harmonii i idealnego rytmu.
Wchłaniałam ciepło Twego ciała,
jego zapach i smak.
W końcu jeden rytm,
jak fala przypływu,
tętnił w nas, niósł ku sobie...
Z każdą sekundą
wrastałam w Ciebie mocniej.
Jak bluszcz...
Nie było miejsca na pustkę.
Rozchyliłeś usta,
wargi odkryły kolejną ścieżkę rozkoszy
i podążyły nią.
Byłam jak bluszcz -
nieokiełznana, swobodna i zachłanna.
Dzięki Tobie pięknieję...
Każdej nocy, każdego poranka
zdobywam wszechświat.