MATKA KOREANKA (na podstawie obrazu W. FANGORA)
już nie kaszle przez dym
z płonących ruin
jej plecy przestały drżeć
odkąd wyszedł z niej ból
milczy uparcie
powietrze poszarzało
może to niesie się dym
a może zmierzch
później noc i chłód
przejdzie z matki na syna
słońce nieprędko wstanie
nowy dzień
przyniesie nową gorycz
ramiona które nie utulą
nogi odmawiające drodze
ten mały chłopiec musi to czuć
choć nie może rozumieć
nie wie dokąd iść
kiedy matka śpi
i śni ziemię twardą jak Bóg
wyrzeźbiony z kamienia