nieskoszona łąka na niedokończenie lata
~ Terry Pratchett
jak na zielonych tratwach płyną
nici babiego lata
rozwichrzone misterium jesieni muska
perłami rosy po miodnych nawłociach
iskrzą i drżą w kołysce tych złotych dziewic
dalej dróżką pną się na wzgórze
platynowe mrozy
aż pod stopy zrudziałego modrzewia
przy pierwszym przymrozku rozrzuci igły
dzisiaj spogląda na urodzaj szarej renety
która pod ciężarem robaczywych owoców
garbi kark ku zielonej jeszcze ziemi
tuż obok drewniany dom
trzeszczy od nadmiaru dzikiego wina
owijam się w tę drzewną magię oddycham
razem z nią odpływa zmęczenie dnia
razem przeczekamy na przebudzenie