miękkość obrazu
i w siwe włosy wpadł jak zawsze
niespodzianie podstępnie niczym wiatr
łaskawie nas dopieszcza jakby nie było nic
nic więcej oprócz wiersza
w którym możemy śnić
a my zamknięci w czasie
na uczuć miękkim tle chłoniemy każdą chwilę
mnożymy ją przez dwie dusze
spragnione życia gdzie nie przeszkadza nikt od świtu aż do świtu
i po kolejny świt
.
lubię jak skórę gładzi powietrze
i każdą cząstką wiruje w pięknie
jak iskra lecę w myśli eterze
od stóp do głowy po czubek mięknę
nadspodziewanie jestem falista
chociaż struktura ciągle ta sama
barwi i czerni wciąż głodne usta
i tworzy obraz w przyciasnych ramach
to lubię jak się powietrze mieni
twoim oddechem moim westchnieniem
oczarowanym pięknem czerwieni
za którą kryją się wszelkie cienie
lubię tak płynąć w miękkiej przestrzeni
z twoim spojrzeniem na świata koniec
stawać się cząstką twojego siebie
aby rozmiękczać ciebie w sobie