*** (poetom portalowym...)
Dni przyszły puste,
a my nie mieliśmy
nic lepszego do roboty,
więc zakasaliśmy rękawy
i narobiliśmy piękna,
aż potąd.
Były i ptaszki i kwiatki,
gdzieniegdzie serduszko,
nieco czułego szeptu,
garściami można
zbierać.
Patrzyliśmy
w niewyraźnym zachwycie,
bo nasze piękno
czezło powoli,
jak zapomniane siano
w pochylonej stodole.
Gdy okazało się,
że z naszego piękna
nie da się zrobić
nic użytecznego,
pozbieraliśmy skrzętnie
opasłe notatki
i odlecieliśmy,
machając
mocno wystrzępionymi
skrzydłami.