Postój
cierpliwość
w deszczu zwątpienia,
na padole milczenia,
nocą i dniem.
Mijali mnie ludzie,
jacyś impulsywnie znajomi.
Mijały też pory roku,
jak wryty w pamięć wyraz,
czekałem na ten czas.
Ponętne chwile omijały mnie,
jak pomnik zaniedbany, zmurszały,
skruszony w sobie.
Z daleka ją ujrzałem,
nie wyszedłem naprzeciw,
czekałem twardo i... konałem
Spokojnie mogłem odejść z miejsca stawiania kroków,
byłem szczęśliwy z tego
przyziemnego doznania.