Erotyk z brzoskwiniami w tle
jadł twardą brzoskwinię,
dopiero co zerwaną,
z meszkiem delikatnym.
Gdy wbiłem zęby w otchłań
smaku, sok popłynął
niczym obietnica owoców,
następnych, które wytoczą się
z kosza, nim słońce zajdzie
w twoje otwarte z rozkoszy
usta. Jak unieść taki dar
w dzień zwykły. Co powiedzieć
w czas, który cierpliwie czekał
na taką chwilę, zatrzymany
w osłupieniu, jak i ja. Zadziwiony,
że życie jednak potoczy się dalej.
Pestka wylizana do ostatniej
kruszyny owocu, upadła
zbędna. Lekki powiew południa
niczym baldachim przykrył
nasze zmęczenie.