PIĄTA SETKA NA START
tym razem z numerem pięćset na języku
jak ziarno w dłoni
które nie wie, że już dawno jest drzewem
piszę, żeby słowa nie zarastały kurzem
i żeby pomysły miały dokąd wracać
każdy wiersz to trochę rozmowa
trochę pogłos z cudzej strony ekranu
czasem przeglądanie się w zdaniu
które ktoś napisał nieświadomie za mnie
komentuję, jakbym dotykał powietrza –
sprawdzam, czy oddycha jeszcze sens
czas, ten niepoprawny złodziej
rozrywa mi godziny na wersy
a ja i tak
wkładam je z powrotem w zdania
bo pisanie to nie wybór
– to przyzwyczajenie do istnienia
setki nie liczą się w statystykach
tylko w chwilach, gdy ktoś zatrzyma się
na kropce i powie:
„to też o mnie”
więc oto piąta setka –
nie koniec, nie jubileusz
raczej kolejne śniadanie z metaforą
która jeszcze nie wie
że znów zostanie
na dłużej niż dzień
a jeśli zabraknie mi czasu
to nie szkodzi –
wiersze już go mają
w swoich wersach
jak puls w nadgarstku pamięci