Przydrożna kapliczka
Nadały mu ludowe rysy
Przydrożny Chrystus
Patrzy smętnym wzrokiem
W mazowiecką dal
Rozklekotane deszczułki
Chybocą na wietrze
Ptaki podziobały koronę
Jedno ramię zwisa
Targane wichurą
Jakiś przechodzień
Pozostawił różę
Z plastyku
Rani Pana w serce
Brzydota razi niczym kolce
Mała dziewczynka
Uplotła wianek
Z polnych kwiatków
Owinęła nim skrzyneczkę
Od dawna bez szkiełka
Druga dodała kilka
Bratków dzwoneczków
Maków i kąkoli
Kolorowy bukiecik
Zatarł ślady melancholii
Teraz figurka promienieje
Mocą chwały
Jakby dawny mistrz
Tchnieniem dłuta
Przywrócił jej boskie oblicze
Bożena Joanna
Luty 2020