kiedy budzą się demony śmierci zza gwiazd wychodzą anioły
szeptała
kiedy nosiła pod sercem serce
pomóż
wniebowzbite pragnienie
cichło z kolejnym ruchem wahadła
pomalowała pokój słonecznie
w oknie powiesiła zazdrostki
w kolorowe motyle
bajecznie rozświetliła lampy
nadzieją w beznadziejności
kiedy rodziła w niesłyszalnym krzyku
anioł dotykał jej ust i odbierał pamięć
zapominała lecz nie o wszystkim
zostawiła kolor bezoczu
wymyślony matczyną miłością
zanim
kołyskę ukołysała na zawsze