Half-Life
Wiedzę o strukturze atomu zgłębiłem
W ośrodku przy takcie tej nauki
Badanie nad podziałem prowadziłem
Minerał z promieniem stykając
Przestrzeń na pół się rozdarła
Katastrofę wokół sprowadzając
Siła obcych na Ziemię naparła
Istoty o fizjonomii niezrozumianej
Co zachowanie miały nieobliczalne
Z wigoru siły ludzkiej spożywanej
Umysły ofiar czyniły kontrolowalne
Dzierżąc w ręce łom znaleziony
Do walki z napastnikiem będąc gotowym
Przez budynek grozą wypełniony
Przemieszczałem się w nastroju bojowym
Niezrozumiałą słysząc mowę
Istoty sylwetki cień ścianę zarysował
Wychylając za krawędzi głowę
W innym kierunku żem się skierował
Wyrwę między światami znalazłem
Do nowego wymiaru przeniknąwszy
Piękno nowej przestrzeni poznałem
Konfrontacji z obcym nie uniknąwszy
Pnącza świetliste kryształy spowijające
Bujnym kwiatostanem są zwieńczone
Słodki aromat kielichy wydobywające
Ich aromatem moje ciało uspokojone
Dryfując przez fosforyzujące trawy
Przez gatunki tej fauny obserwowany
Kierowany prosto do celu wyprawy
Na spotkanie z obcym przygotowany
Na kosmosu krańcu odległej grani
Z niewinnością spojrzenie skrzyżowane
Spoglądam w źrenice tej otchłani
Jej intencje mej duszy są uświadamiane
Z egzystencji cielesnej się wyrwawszy
Materia od formy się uwolniła
W niebytu stan ten się przyoblekłszy
Prawda o istnieniu się ujawniła
Materię świetliste nitki przecinały
W węzłach gwiazdozbiory się znajdują
Impulsy ruch życia symbolizowały
Co rytm i harmonię kosmosu kształtują
Fala eksplozji połączenia niszczy
Nagły błysk z ciemnością się zlewa
Wszystko w przerażeniu piszczy
Gdzie się siła egzystencji podziewa?
Wśród odmętów nieprzebranych
Błądziłem ciemnymi alejami bez wiary
Wśród obrębu sił nieokiełznanych
Nieskończone przeżywałem koszmary
Przecknąłem się w tym momencie
Przed eksperymentem będąc znowu
Laser łomem zniszczyłem zawzięcie
Zapobiegając rozszczepieniu atomu