W parku imienia Zbigniewa Herberta
Nie ma jeszcze pomnika poety
Pierzaste obłoki czochrają się
Na wiecznie pustym nieboskłonie
Ścieżki w parku łaszą się nam do nóg
W ogrodzie różanym
Kwiaty oddychają czerwienią
A wonne krzewy rozciągają wokół siebie,
Zapachów lotne włókna
Tykają słoneczne zegary
W parkowych ławkach odpoczywa
Dorodna pokrzywa sąsiadów
Gnuśnieją im oczy w sadzawkach ciał
Opadają znużone powieki
Jest tak dobrze jak było na początku
Poziomą część parku ożywia pagórek
Za nim leży niebieski skate park
Młodzi ludzie toczą swoje rolki
I różnobarwny krzyk
Powraca harmonia świata
A miasto trwa wciąż dookoła
Świat na powrót staje się światem
Jak cienie dwa mijamy się
W życia zamęcie
Tą krainę noc zamyka
2021-05-01