Młodość
Słodki wiatr pieści skórę i zmysły
„Jakiż to chłopiec piękny i młody,
Jaka to obok dziewica,
Brzegami sinej Świtezi wody
Idą przy świetle księżyca?”
Jej oczy płoną podziwem
Ma piękną twarz, boskie usta i złote ciało
„W gaiku zielonym
Dziewczę rwie jagody;
Na koniku wronym
Jedzie panicz młody.”
Śmiejąc się beztrosko
Rzuca krągłą śnieżkę piłki
„Znaszli ten kraj,
Gdzie cytryna dojrzewa,
Pomarańcz blask
Majowe złoci drzewa?”
Wracam z parku upojony wiosną
Krokiem lekkim jak podczas zabawy
„Młodości! ty nad poziomy
Wylatuj, a okiem słońca
Ludzkości całe ogromy
Przeniknij z końca do końca!”
Lata jak czarne chmury płyną
Lecz nadzieja jest wiecznie zielona
„Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,
Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,
Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,
Omijam koralowe ostrowy burzanu.”
Jesień wspomnienia tka młodości
Czyżbym to życie śnił jedynie
„Nigdy, więc nigdy z tobą rozstać się nie mogę!
Morzem płyniesz i lądem idziesz za mną w drogę,
Na lodowiskach widzę błyszczące twe ślady
I głos twój słyszę w szumie alpejskiej kaskady,”
Młodość jest jak zegar słoneczny
Który liczy tylko szczęśliwe godziny
"Młodości! orla twych lotów potęga,
Jako piorun twoje ramie!
Razem młodzi przyjaciele!
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele;"
Głosem pierwszego ptaka
Dzień z ciebie drwić zaczyna
„Czuję — krakał — zapach trupi,
Jeździec głupi, rumak głupi.
Jeździec w piaskach szuka drogi,
Szuka paszy białonogi.
Jeźdźcze, koniu, pusta praca,
Kto tu zaszedł, nie powraca.”
Przypomnij sobie pierwszą letnią noc
Ku gwiazdom patrzyliśmy dumnie
„Jeżeli nocną przybliżysz się dobą
I zwrócisz ku wodom lice:
Gwiazdy nad tobą i gwiazdy pod tobą
I dwa obaczysz księżyce,”
Chwile miłości, przyjaźni, wesela
Czystsze, jaśniejsze od wody do picia
„Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?”
Pamięć maluje przeszłe lata
I brylant pali się w pierścieniu
„Ale zemsta, choć leniwa,
Nagnała cię w nasze sieci:
Ta karczma Rzym się nazywa…
Kładę areszt na waszeci”.