dyrdymał częstochowski
rozwiej mnie na wietrze szczęśliwa godzino
jeszcze raz i jeszcze . wiem że musisz minąć
ale póki jesteś bądź mi boskim darem
i natchnij mi serce anielskim chorałem
co nad gór szczytami równym rytmem bije
i pomiędzy snami z człowieczeństwem żyje
rozwiej i nie pytaj gdzie się szczęście rodzi
gdy z wiatrem się witam a on w dal odchodzi
.
kiedy się zamykam w sobie
niepotrzebne mi są słowa
w których czuję klaustrofobię
a ja nie chcę ich żałować
niech się własnym rytmem toczą
kiedy milczeć będę w ciszy
wtedy dam odpocząć oczom
wybacz więc że nie chcę słyszeć
żadnych opowieści z świata
bo za dużo ich mam w głowie
wybacz że nie odpowiadam
leczę własną klaustrofobię
.
cały świat mi utkwił w gardle
prochem na języku gorzkim
słodycz cicho posłał w diabły
odarł smak z pozłoty boskiej
gdzie więc pożywienia szukać
czy w przyrodzie czy wśród ludzi
kiedy czas nas tak oszukał
dobro oddał . snami łudził
a świat niczym ość w przełyku
pozostanie smakiem gorzkim
lukrowanym na patyku
dyrdymałem częstochowskim
.