Z życia wzięte…
powstrzymując z trudem
zwiewną taneczność kroków
upchanych w firmową formę.
Roztacza lekkie spojrzenia,
z przyzwyczajenia zalotne,
wie przecież dobrze,
że wciąż jest ponętna.
Wargi przygryza delikatnie,
nie do krwi i nie z nerwów,
bardziej z wyrachowania
wyćwiczonego od dawna.
Jej piękno nie jest wybuchowe,
raczej w spokojnych odcieniach,
w sam raz do wnętrz
pełnych białych kołnierzyków.
Przed chwilą wyszła
z przepastnego gabinetu,
gdzie subtelnie doniosła
na koleżankę z pokoju.