dziś nie otworzę
nieistniejący
szukam dowodów
preparuję je
w chwilach słabości
mimo że milczysz
nie muszę się już bać
przekrzykiwać ciszy
i tych którzy mówią
że bluźnię
nieistniejący aż do stworzenia
byle myśli
przebłysku czegoś wielkiego
pewności
że można wmówić sobie wszystko
a później wszystkiego się wyprzeć
i nie zostanie po tym ślad
nic co odwróci się przeciw
czasami zapominam wierzyć
żebyś był
to niezbędne
z premedytacją wystawiam za drzwi
wtedy czekasz na wycieraczce
nie dobijasz się nie skamlesz
aż do bólu jesteś
cierpliwy
nieistniejący
mylony z szaleństwem