ALE JUŻ NIE PĘDZLEM (VAN GOGH - SŁONECZNIKI)
za to że jesteś
nawet gdy zamknę oczy
albo odwrócę się do płótna
za to te słońca
jedne dumne jaskrawe
inne żegnające się już z czasem i kolorami
a wazon jak imitacja ramienia
które trzyma i nie puści
choć łodyżki przegną się
spłyną wzdłuż szyjki
celując w blat
w ostatnim ukłonie
z szacunku dla wszystkiego co jest
bez pomijania szaleństw i eksperymentów
mimo że noszą w sobie żal
każdego mojego rozczarowania i upadku
kiedy zamiast iść
przeczołgiwałem się od tęsknoty do tęsknoty
by wreszcie zadecydować że wystarczy
wdzięcznych słoneczników
na dwunastu obrazach
jak na dwunastu stacjach
drogi krzyżowej
przypadek
a może na każdej z tych stacji
zostawiałem jedno słońce
uwieszone krzyża
nie świeciły już dla mnie
tylko mrok
palec na cynglu
i ostatnie pociągnięcie