Brandy...
rozsmakowana w jego mocy i bukiecie,
swoisty smak aromat diabelsko kusił,
sprawiał przyjemność, rozluźnienie ciała.
O dobroczynnym umiarze zapominała,
gdy znikał zły świat, czas rzucał wyzwania,
wypełniał pustkę, smutek do kąta stawiał.
Świadoma, że często robił z nią co chciał,
zamykała oczy z nadzieją, że on zniknie.
Bywało też, że budziła się wyziębiona,
z kacem na dywanie lub gołej podłodze,
Na uporanie się z dotkliwym problemem
była zbyt słaba, toteż nałóg zrobił swoje;
przegrała walkę z nierównym wrogiem.