Opowieść o lecie
w słonecznej jaskrawości przegrzanych ziół
unosił się ciepły zapach traw i siana
samotne skowronki wyśpiewywały
chaotyczne trele na dziesiątki nut
a krzyk pustułki rozdzierał co chwilę spokój
szum strumienia orzeźwiał myśli
przezroczysta woda mieniła się odblaskami
podobnie jak małe rybki błyskające łuską
na horyzoncie zamazane zarysy gór
zamykające przestrzeń na południu
falowały jak fatamorgana
byliśmy młodzi drogie dzieci
nie wierzyliśmy w koniec świata